Tweet   Blogi Polityczne      

Stanisław Bieleń: Europa Wschodnia między Unią Europejską a Rosją

Amber Gold i piramidy finansowe część Iczęść II

Drugie Sympozjum im. Ministra Krzysztofa Skubiszewskiego poświęcone polityce zagranicznej RP

Europa Wschodnia — krajobraz po prometeizmie

zorganizowane przez Instytut Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego oraz przez Fundację imienia Krzysztofa Skubiszewskiego

Uniwersytet Warszawski, 12 marca 2013

Poniższy tekst stanowi rozszerzoną wersję wypowiedzi prof. Bielenia. Tytuły pochodzą od redakcji.

Profesor Roman Kuźniar: Profesor Stanisław Bieleń, znany autor wielu prac dotyczących Europy Wschodniej, przedstawiciel naszego instytutu. Cieszę się, że pomimo choroby, która go nękała w ostatnich tygodniach, Stanisław zebrał siły i postanowił wziąć udział w dyskusji o sprawach, które tak bardzo go interesują od wielu dziesiącioleci, zarówno zawodowo, jak i emocjonalnie. Lista publikacji prof. Bielenia poświęconych stosunkom z obszarem Europy Wschodniej jest długa.

Profesor Stanisław Bieleń: Dziękuję bardzo. Dziękuję za zaproszenie do udziału w dzisiejszym sympozjum, to zaszczyt, wyróżnienie. Kiedy nawiązujemy do mistrza Skubiszewskiego, to przypominam sobie lektury książek w czasie studiów, a zwłaszcza w czasie przygotowywania pracy magisterskiej na temat uznania granicy na Odrze i Nysie. Nikt z nas wtedy nie przypuszczał, że w latach dziewięćdziesiątych otworzy się nowa karta i że będziemy spoglądać nie tylko na Zachód, ale i na Wschód, własnie dzięki mistrzowi, dzięki profesorowi Skubiszewskiemu.

Pojmowanie polityki zagranicznej państwa w kategoriach misyjności czy jakiegokolwiek prometeizmu prowadzi zawsze do konfrontacji idealizmu z realizmem. W duchu tego ostatniego chciałbym spojrzeć na uwarunkowania geopolityczne obszaru Europy Wschodniej.

Podzielam wiele wygłoszonych tu opinii, a równocześnie mam poglądy polemiczne. Chciałbym swoje wystąpienie ustawić trochę inaczej niż moi przedmówcy: poszerzyć paletę i spojrzeć na Europę Wschodnią nie jako na przestrzeń rywalizacji pomiędzy Polską a innymi aktorami, ale jako na przestrzeń rywalizacji i kooperacji między dwoma imperiami: z jednej strony imperium, które można nazwać słoniem, imperium normatywnym, jakim jest Unia Europejska, a z drugiej strony imperium, które wraca do Realpolitik, do polityki siły, które przywraca swoje wpływy (czyli reintegruje) — tym imperium jest Rosja, popularnie zwana niedźwiedziem.

Te dwa imperia determinują moim zdaniem losy Europy Wschodniej.

Dwa różne imperia

Unia Europejska zwykle nazywana jest imperium normatywnym, proceduralnym, wymuszającym harmonizację instytucji, prawa itd. Rosję natomiast kojarzymy ze starym, tradycyjnym pojmowaniem imperium. Obydwa giganty sceny europejskiej często sięgają do kalkulacji opartej na grze geopolitycznej — o tym warto pamiętać, choć Unia generalnie od geopolityki się odcina.

Unia Europejska i Rosja jako dwa największe imperia wpływają na siebie, a stosunki między nimi należą do najważniejszych osi oddziaływań międzynarodowych. Unia Europejska jest wszak nowoczesnym imperium normatywnym, które wymusza harmonizację instytucji i prawa, podczas gdy Rosja powraca do tradycyjnej Realpolitik i polityki siły, szukając koalicji z najsilniejszymi, często kosztem państw słabszych. Jednocześnie obydwa „giganty” sceny europejskiej kreują swoje polityki w przestrzeni poradzieckiej, sięgając często do kalkulacji opartej na grze o sumie zerowej oraz postrzegając relacje wzajemne w kategoriach rywalizacji geopolitycznej („albo my, albo oni”). Rywalizacja ta obejmuje państwa Europy Wschodniej: Ukrainę, Mołdawię, Białoruś, oraz Zakaukazie: Armenię, Azerbejdżan i Gruzję. Tylko w niewielkim stopniu ich wspólne zainteresowania sięgają do Azji Środkowej. Stąd zasadnicza teza tej analizy, że stosunki unijno-rosyjskie determinują przyszły rozwój państw w przestrzeni poradzieckiej, które stanowią obiekt ich wzajemnego zainteresowania. Jest to „wspólne sąsiedztwo” (shared neighbourhood), do którego była skierowana Europejska Polityka Sąsiedztwa, a następnie program Partnerstwa Wschodniego. W czerwcu 2007 r. Unia Europejska przyjęła Strategię dla nowego partnerstwa z Azją Środkową, co oznaczało wzmocnienie pretensji do odgrywania większej roli także w tamtej przestrzeni, ale nie przyniosło dotąd nadzwyczajnych osiągnięć. Dopełnieniem tych programów jest Synergia Czarnomorska.

Państwa należące do „wspólnego sąsiedztwa” nie stanowią wdzięcznego obszaru oddziaływań. Są przede wszystkim pogrążone w kryzysie słabej państwowości, mają autorytarne bądź hybrydalne reżimy polityczne, są przesiąknięte korupcją, trapią je problemy separatystyczne. Na tle globalnych zjawisk kryzysowych stanowią lokalne źródło niepewności i zagrożeń. Można nawet stwierdzić, że niektóre z tych państw znajdują się na granicy upadku. Naddniestrze, Górski Karabach, a także Abchazja i Osetia Południowa stanowią znane zarzewia konfliktów (jako tzw. konflikty zamrożone). W samej Rosji Kaukaz Północny jest miejscem napięć i źródłem terroryzmu, co stanowi wyzwanie dla wszystkich państw europejskich. Kryzysy w przestrzeni poradzieckiej mają głębokie implikacje dla funkcjonowania UE. W razie na przykład katastrofy humanitarnej fale uchodźców skierują się bezpośrednio na wschodnie rubieże Unii. Kryzys gazowy w stosunkach Ukrainy z Rosją dotknął najbardziej Bułgarię i Słowację, ale zagrożone były także Czechy i Niemcy.

Mimo tak pesymistycznie brzmiącej diagnozy, Unia Europejska jest zainteresowana poszerzaniem „ponowoczesnej” wspólnoty bezpieczeństwa w szeroko pojmowanej Europie i stworzeniem „pierścienia” dobrze rządzonych i prosperujących państw na Wschodzie, bez oferowania im w przewidywalnej perspektywie statusu członkowskiego. Chodzi przede wszystkim o stopniową konwergencję tych państw i społeczeństw z wartościami i normami unijnymi przy pomocy handlu i rozmaitych programów pomocowych. Niekiedy uzupełnieniem dla tej normatywnej legitymizacji są argumenty natury realistycznej: UE jako „mocarstwo cywilne” chce przeciwważyć wpływy Rosji, która dominuje w tej przestrzeni. Państwa tego obszaru są bowiem niezwykle ważne dla interesów bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej, zarówno jako producenci, ale także jako kraje tranzytowe. Ich włączenie do wspólnego systemu zabezpieczeń jest więc wynikiem egzystencjalnych potrzeb i interesów państw unijnych.

Rosja z kolei jest postrzegana w kategoriach mocarstwa usiłującego przywrócić strefę wpływów przy użyciu siły. Wykorzystując dominującą pozycję w przestrzeni poradzieckiej, Rosja w tradycyjny sposób podchodzi do umacniania swoich interesów. Coraz częściej sięga jednak także do wykorzystywania siły motywacyjnej (soft power) dla budowania jednolitej przestrzeni cywilizacyjnej. Ma bowiem świadomość, że niemilitarne środki odgrywają ważną rolę w realizacji celów polityki zagranicznej. Dla Rosji najważniejsze pozostają tradycyjne wartości, związane z poszanowaniem suwerenności państw i integralności terytorialnej. Stąd istnieje zasadnicza różnica między „posuwerennym” podejściem UE a tradycyjnym patrzeniem Rosji na te wartości. Jest ona nieufna wobec uniwersalistycznych koncepcji „uszczęśliwiania świata”, uznając je za przykrywkę dla partykularnych interesów mocarstw zachodnich.

Przewaga Rosji

Rosja ma istotną przewagę nad UE w przestrzeni poradzieckiej. Po pierwsze, wynika ona z determinacji w obronie żywotnych interesów, które w dłuższych okresach biorą górę nad interesami innych podmiotów (tradycyjnym kryterium wyróżniania interesów żywotnych [podstawowych, pierwszoplanowych] jest nieustępliwość i bezkompromisowość, czyli determinacja państwa w ich obronie, z gotowością zwrócenia się nawet do wojny). Paul Nitze, amerykański zastępca sekretarza obrony USA, podczas kryzysu berlińskiego w 1961 r. sformułował tezę, iż na dłuższą metę z każdego konfliktu zwycięsko wychodzi ten, którego interesy są obiektywnie bardziej żywotne. Idąc tropem Nitzego, można znaleźć wiele przykładów przemawiających za tym, że Rosja ma w przestrzeni poradzieckiej swoje żywotne interesy, które wygrywają w czasie z interesami państw zachodnich. Wiele wskazuje na to, że pod względem historycznym na Zakaukaziu czy na Ukrainie Rosja ma interesy bardziej żywotne niż USA czy państwa Europy Zachodniej. W świetle takiej wiedzy państwa angażujące się na Wschodzie, w konfrontacji z Rosją, skazane są na porażkę.

Po drugie, Rosja ma przewagę strukturalną, jest bowiem jednym, spójnym podmiotem w grze, podczas gdy UE jest mechanizmem złożonym i polityki poszczególnych państw członkowskich wobec obszaru poradzieckiego nie zawsze są skorelowane z polityką Unii jako całości. Zwłaszcza Niemcy i Francja mają własne punkty widzenia, preferując stosunki z Rosją kosztem innych państw Europy Wschodniej.

Po trzecie, Rosja ma większe możliwości stosowania nacisków ekonomicznych i politycznych, nie wyłączając interwencji zbrojnych w państwach sąsiedzkich. Choć nie zawsze przynosi to korzystne efekty, jak w przypadku Gruzji, Mołdawii czy Ukrainy, to jednak w porównaniu z UE Rosja działa niejako „na miejscu” i w znacznie lepiej rozpoznanym czy „spenetrowanym” środowisku. Biurokratyczna inercja aparatu unijnego nie pozwala na szybkie reakcje i uzgodnienie stanowisk państw członkowskich.

Po czwarte, Rosja dostarcza materialnych (instytucjonalnych) gwarancji dla utrzymania bezpieczeństwa w przestrzeni poradzieckiej, choćby w postaci misji pokojowych, baz wojennych, stacjonowania wojsk na granicach, dostaw broni i uzbrojenia, ofert negocjacyjnych i mediacyjnych na rzecz rozwiązywania sporów. Stoi za tym rosyjska pozycja przetargowa, oparta na sile gospodarczej, monopolu energetycznym, a także mobilności interwencyjnej.

Po piąte, Rosja uprawia „geopolitykę informacyjną” na obszarze poradzieckim, narzucając swój punkt widzenia. Rosyjskie władze kontrolują media masowe, co pozwala na utrzymywanie spójnej interpretacji zdarzeń, która kierowana jest zarówno do odbiorców wewnętrznych, jak i za granicę. Warto bowiem zauważyć, że media rosyjskie, zwłaszcza telewizja, cieszą się dużą popularnością w kilku państwach „bliskiej zagranicy”, a także w Pribałtyce, wśród ludności rosyjskojęzycznej. Rosyjska przestrzeń informacyjna jest więc ważnym uwarunkowaniem oddziaływania w innych dziedzinach. Media sprzyjają kultywowaniu pewnej nostalgii za imperium radzieckim, tworząc wrażenie, że Moskwa pozostaje jedynym opiekunem poimperialnej schedy, przynajmniej w wymiarze intelektualnym.

Po szóste, na korzyść Rosji działają takie czynniki jak: diaspora rosyjskojęzyczna w „bliskiej zagranicy” (w tym mniejszość rosyjska), używanie języka rosyjskiego jako lingua franca w całej przestrzeni poradzieckiej. Ok. 100 mln nie-Rosjan posługuje się tym językiem nie tylko w kontaktach oficjalnych. Znajomość języka rosyjskiego pomaga milionom pracowników z „bliskiej zagranicy” w znalezieniu pracy w Rosji, prowadzeniu interesów, studiowaniu na wyższych uczelniach czy porozumiewaniu się na różnych szczeblach życia społecznego.

Po siódme, z tych wszystkich powodów Rosję charakteryzuje pewien imperatyw integracyjny, odwołujący się do przeszłości imperialnej tego obszaru. Państwo to zna tylko jeden model integracji, ze swoją uprzywilejowaną pozycją, co nawiązuje do paternalizmu sowieckiego i carskiego patronażu. UE w odróżnieniu od Rosji postrzega integrację jako dobrowolny proces, oparty na bliskości aksjologicznej i standaryzacji gospodarek. Z tego względu UE nie może liczyć na jakieś spektakularne sukcesy w Europie Wschodniej. Państwa poradzieckie bowiem są gotowe korzystać z rozmaitych form wsparcia, ale nie kwapią się do wprowadzania pluralnych systemów politycznych, które spełniałyby wszystkie standardy unijne.

Interesy i wpływy obejmują różne domeny przedmiotowe: gospodarkę, politykę i bezpieczeństwo, ale także soft power, czyli atrakcyjność kulturową i cywilizacyjną. Wbrew pozorom, Rosja — mimo braku demokratycznej kultury politycznej — dysponuje całkiem atrakcyjnym potencjałem ustrojowym, a jej autorytaryzm dla wielu państw poradzieckich nie jest czynnikiem odpychającym. Przeciwnie, dla takich państw jak Białoruś, Azerbejdżan czy republiki środkowoazjatyckie, jest wzorem godnym naśladowania, a także gwarancją, że uda się utrzymać własne reżimy autorytarne.

Jak powstawała polityka wschodnia Unii Europejskiej

W odróżnieniu od Rosji, Unia Europejska w latach 90. ubiegłego wieku nie miała sprecyzowanych interesów wobec państw Europy Wschodniej. Uwagę biurokracji brukselskiej zajmowała tematyka niekontrolowanych migracji i przestępczości transgranicznej jako konsekwencji dekompozycji bloku wschodniego i rozpadu ZSRR. Z czasem jednak, zwłaszcza w świetle krwawych wojen bałkańskich, wysiłku akcesyjnego z lat 2004 i 2007, własnych reform konstytucyjnych i konsolidacji wewnętrznej, pojawił się problem negatywnych skutków poszerzenia UE na wschód dla państw leżących w sąsiedztwie nowoprzyjętych. Na tym tle wraz z procesem przygotowań do rozszerzenia Unii Europejskiej oraz kształtowaniem się wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa zrodziła się koncepcja „Szerszej Europy” (Wider Europe), w której wyróżniono trzy geograficzne obszary: Bałkany, Morze Śródziemne i Europę Wschodnią — jako wyzwania dla aktywności unijnej. O ile państwom bałkańskim dawano szanse na przyjęcie w szeregi unijne, a państwom śródziemnomorskim całkiem odmawiano takich możliwości, o tyle państwa wschodnioeuropejskie — Ukraina, Mołdawia i Białoruś — pozostawały w pewnym zawieszeniu. Ponadto UE stale podkreślała swoje preferencje względem Rosji. Stanowisko Komisji Europejskiej, przyjęte w marcu 2003 r., określało założenia polityki sąsiedztwa wobec wschodnich i południowych sąsiadów UE. Zadeklarowano rozwój współpracy w ramach wewnętrznego rynku UE, z akcentem na ułatwianie swobodnego ruchu osób, towarów, usług i kapitału. Jednocześnie Rosja uzyskała specjalny status w postaci „strategicznego partnerstwa” z UE i budowy „czterech przestrzeni” (czyli rozwijania współpracy w dziedzinie gospodarczej; wolności, sprawiedliwości i bezpieczeństwa wewnętrznego; bezpieczeństwa międzynarodowego oraz badań naukowych, edukacji i kultury).

W 2003 r. proklamowano Nową Politykę Sąsiedztwa, włączając republiki poradzieckie (Ukrainę, Mołdawię, Armenię, Azerbejdżan i Gruzję) do programu intensywnej współpracy. Białorusi postawiono warunki związane z demokratyzacją ustrojową (przede wszystkim z przeprowadzeniem wolnych wyborów), zakładając, że Rosja będzie wywierać pozytywny wpływ na przeobrażenia w tym państwie. Rosjanie, akceptując poszerzanie współpracy z UE, postawili jednocześnie na tworzenie jednolitej przestrzeni ekonomicznej w przestrzeni poradzieckiej z udziałem Ukrainy, Białorusi i Kazachstanu. Nie była to pierwsza próba z ich strony reintegracji obszaru poradzieckiego, ale wydawała się o tyle ważna, że nowy prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko w styczniu 2005 r. wyraził poparcie dla takich rozwiązań. Jeszcze raz okazało się, że mimo wielu prozachodnich deklaracji, Kijów pozostawał nadal w „objęciach” Rosji. Potwierdziły to ostatecznie wydarzenia z 2010 r., kiedy po powrocie do władzy Wiktora Janukowycza Ukraina „wykonała obrót o 180 stopni”. Moskwa zastosowała wobec władz w Kijowie perswazję dyplomatyczną, której efektem była zaskakująca zgoda na przedłużenie rosyjskiej dzierżawy baz wojennych na Krymie do 2047 r. Rosyjskie firmy uzyskały też lukratywne kontrakty na budowę dwóch reaktorów nuklearnych na Ukrainie wraz z potwierdzeniem monopolu na dostawy paliwa jądrowego.

Błędem UE było przyjęcie założenia, że pod względem atrakcyjności i siły przyciągania nie ma ona konkurencji w przestrzeni poradzieckiej. Okazuje się, że Rosja wyrosła na potęgę konkurencyjną wobec Unii, a wartości i standardy unijne wcale nie są przyjmowane z entuzjazmem i bezapelacyjnie. Europejskiej Polityce Sąsiedztwa Rosja jest w stanie przeciwstawić własną politykę sąsiedztwa, opartą na dobrze przemyślanych interesach i dobrze dobranych do ich realizacji środkach. Może polityka ta nie jest tak spektakularna jak unijna, ale na pewno jest bardziej skuteczna.

Europa Wschodnia jest kluczowa dla bezpieczeństwa obu imperiów

Tak więc i Rosja, i Unia Europejska są zainteresowane „utrzymaniem pasa dobrosąsiedztwa wokół granic rosyjskich”, bądź „kręgu przyjaznych państw” wobec UE. Państwa znajdujące się w tej przestrzeni znalazły się w idealnej sytuacji — każda ze stron z nimi sąsiadujących, czyli Rosja i UE, chce widzieć w nich swoich przyjaciół. Tyle, że UE stawia pewien warunek, aby były to państwa „dobrze rządzone” (well governed), podczas gdy Rosja traktuje to jako groźbę delegitymizacji własnych porządków ustrojowych. Rosji zależy przede wszystkim na utrzymaniu stabilności w „bliskiej zagranicy”, rozumianej w kategoriach „twardego bezpieczeństwa” i kontroli nad sąsiadami. UE zwraca natomiast uwagę na wewnętrzne przemiany ustrojowe, zdając sobie wszak sprawę z tego, że bezpieczeństwo dla całego regionu jest sprawą najważniejszą, także w kontekście konfrontacji z islamskim terroryzmem i ruchami separatystycznymi. Stąd polityka unijna ma charakter niezdecydowany. Rosja zaś po porażkach w Gruzji w 2003 r., w Abchazji i na Ukrainie w 2004 r. stara się wpływać na miejscowe elity przy pomocy perswazji dyplomatycznej i ekonomicznych presji. Zależy jej na wpływie na politykę zagraniczną państw objętych „wspólnym sąsiedztwem” z UE. Chodzi przede wszystkim o uzyskanie poparcia tych państw dla rosyjskiej koncepcji bezpieczeństwa europejskiego. W rozumieniu Rosji, największym dla niej zagrożeniem byłoby stworzenie w przestrzeni poradzieckiej nieprzychylnych jej reżimów politycznych, dążących do integracji z Zachodem.

Między Unią Europejską a Rosją istnieje szereg sprzężeń zwrotnych, które wpływają na losy państw położonych w obszarze „wspólnego sąsiedztwa”. Do najważniejszych należy wzajemne uzależnienie w dziedzinie energetycznej. UE stara się jednak osłabiać monopolistyczną pozycję Rosji jako dostawcy gazu na rynkach europejskich, co rodzi naturalny sprzeciw i tworzy pole do konfliktu. Tym bardziej, że w ramach dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych ważną rolę przypisuje się państwom Zakaukazia i Azji Środkowej.

Korzyści od Rosji, marzenia o Europie

Państwa poradzieckie, będące przedmiotem zainteresowań Rosji i Unii Europejskiej, mają liczne dylematy, związane z wyborami dokonywanymi w swojej polityce i strategii. Z jednej strony oczekują od Unii Europejskiej wsparcia w procesach reform ekonomicznych i demokratyzacyjnych, z drugiej jednak strony same nie potrafią odejść od polityki prorosyjskiej. Unia Europejska pozostaje dla nich pewnym abstrakcyjnym „marzeniem”, ale to Rosja oferuje konkretne, namacalne korzyści (ulgi, zwolnienia, fundusze stabilizacyjne, preferencje, kredyty itp.). Między państwami poradzieckimi a Unią Europejską zachodzą więc ambiwalentne związki. Z jednej strony zachętą do pozytywnych nastawień jest bogactwo form pomocowych i ewentualność integracji w ramach jednolitego rynku europejskiego, a w perspektywie być może nawet członkostwo w strukturach integracyjnych Zachodu. Z drugiej strony jednak, niechęć do przemian demokratyzacyjnych i budowy państwa prawnego czyni z Moskwy, a nie z Unii, wzór ustrojowy godny naśladowania. Z Rosją łączy te państwa nie tylko zależność w dostawach surowców energetycznych, ale także silne więzi kulturowe i dziedzictwo historyczne, którego nie sposób zerwać w sposób spektakularny i natychmiastowy. Skrajnym przykładem uzależnienia od Rosji jest Białoruś, choć często nie docenia się „suwerennej” polityki Alaksandra Łukaszenki, zręcznie lawirującego od lat między Rosją a Zachodem.

W przypadku wielu republik poradzieckich mamy zatem do czynienia z osobliwym „rozdwojeniem jaźni”. „Sercem” chciałyby one znaleźć się jak najszybciej „w Europie”, ale rozum uświadamia im bolesną zależność od Rosji. Ludność w tych krajach nie jest zdecydowana w sprawie trwałych afiliacji sojuszniczych. Na Ukrainie na przykład ok. 2/3 populacji wyraża postawy prounijne, ale jednocześnie tyle samo popiera pogłębianie więzi z Rosją. Mimo wielu oczekiwań, związanych z „pomarańczową rewolucją”, Ukraina jest podzielona wewnętrznie i pozostaje pod dużym wpływem Rosji. Niewielką pociechą jest 70-procentowe poparcie dla UE w Mołdawii. To najbiedniejsze państwo europejskie z pewnością upatruje swojej szansy w „europeizacji”, ale trudno powiedzieć, czy jest to tendencja stała.

Państwa poradzieckie różnią się od państw środkowoeuropejskich i nadbałtyckich tym, że nie wykorzystały one swojego potencjału transformacyjnego w taki sposób, aby jednoznacznie otworzyć się na przemiany wolnorynkowe i demokratyzacyjne. Pozostały one na peryferiach systemu europejskiego, nie podejmując wysiłku na rzecz reorientacji swojej polityki, celem zbudowania „mitu o przeznaczeniu europejskim”. Ich tożsamość jest niedookreślona i niejednoznaczna. Jest konsekwencją złożonych uwarunkowań historycznych, etnicznych, religijnych i geopolitycznych, które powodują, że ich elity rządzące, często o charakterze oligarchiczno-mafijnym, wolą bronić swojej specyfiki, zaprawionej posowiecką mentalnością i wiarą w skuteczność moskiewskiej protekcji. Unię Europejską traktują nie jako źródło inspiracji dla reform ustrojowych, lecz jako instrument wzmocnienia władzy i poszerzenia swobody działania. Zależy im na wzmocnieniu własnej pozycji przetargowej, głównie przeciw Moskwie, nie zaś na oddaniu części suwerenności na rzecz Brukseli. Chcą wykorzystać ofertę unijną selektywnie, à la carte, nie są natomiast zainteresowane całością dorobku prawnego UE. Nawet Gruzja, poszukująca poparcia unijnego w swoich sporach z Rosją, nie wykazuje szczególnego zainteresowania pogłębieniem wolnego handlu, które usunęłoby istniejące bariery taryfowe i pozataryfowe w relacjach z UE. Na dłuższą metę taka strategia jest nieopłacalna. Państwa „wspólnego sąsiedztwa” między Unią Europejską i Rosją tracą bowiem na wiarygodności po obu stronach.

Rola, jaką Polska może odgrywać

Państwo nasze może udowodnić swoją przydatność geopolityczną, jako promotor zbliżenia gospodarczego i politycznego między Wschodem a Zachodem kontynentu. Mogłoby wesprzeć rodzącą się wizję „jednej Europy”. Wizja ta mogłaby z kolei połączyć dwa giganty sceny europejskiej — Unię Europejską i Federację Rosyjską. Nowy twór geopolityczny tylko wówczas nie zagrozi państwom mniejszym i słabszym, jeśli one same wezmą aktywny udział w jego tworzeniu.

Polska w tej sytuacji musi znaleźć adekwatne miejsce dla siebie w zespołowej polityce unijnej wobec Europy Wschodniej. Nawet jeśli dostrzegamy wiele interesów partykularnych Polski, to jednak gra zespołowa może spowodować, że dzięki Unii osiągniemy wiecej, przede wszystkim jesteśmy w stanie przeciwważyć pozycję rosyjską, o której tak dużo mówiłem.

Polska mogłaby o wiele więcej wygrać jako państwo pragmatyczne, państwo nie prowadzące polityki ideologicznej, państwo inteligentne. Chciałbym nawiązać do książki Przemysława Grudzińskiego pt.: Państwo inteligentne. Polska w poszukiwaniu międzynarodowej roli (2008). Ta książka nie spotkała się z żadną dyskusją czy większym echem w naszym środowisku, a szkoda, gdyż jest to jedna z prób poszukiwania odpowiedzi na pytanie, jak Polska powinna siebie zdefiniować i znaleźć swoje miejsce w grze dotyczącej Wschodniej Europy.

Dziękuję bardzo.

Roman Kuźniar: Dziękuję, Stanisławie. Rzeczywiście, Państwo inteligentne Grudzińskiego, to jedna z najinteligentniejszych propozycji w tym zakresie.

Powrót do wypowiedzi na video

Zobacz też inne wypowiedzi z Trzeciego Sympozjum imienia Krzysztofa Skubiszewskiego:
Zobacz też: Pierwsze Sympozjum im. Ministra Krzysztofa Skubiszewskiego — Między Europą ojczyzn a federacją: fałszywy dylemat europejskiej integracji

Materiał przygotowany przy wsparciu Fundacji imienia Krzysztofa Skubiszewskiego

Kamera: Adam Ciborski, Piotr Bugalski
Montaż: Marcin Skubiszewski
Redakcja: Marcin Skubiszewski

  Tweet   Blogi Polityczne      

Kontakt do redaktora serwisu: mm@skubi.net

Kolejne teksty: Jeśli chcesz być informowany o nowych tekstach, możesz

  • wysłać maila (nawet pustego) do notify@skubi.net (Twój adres pozostanie wyłącznie do wiadomości redaktora serwisu, wyłącznie w celu powiadamiania o nowych tekstach)
  • albo, jeśli wolisz, możesz używać RSS RSS lub obserwować (follow) na Twitterze .
Blogi Polityczne